Przyszła...
Przyszła - nie spóźniona nawet,
z gołą głową,
bez rękawiczek na rękach.
Podlała kwiatki w doniczkach,
przetarła szyby,
odsunęła firanki....
Dryfuję ku wirom życia upodlonego
Zniosły mnie ku nim słabości
Szacunek zamknąłem w butelce
Godność zabiłem w złości
Trwam w pustce czuć już nie zdolny...