Galeria SCENA

Nasze prace - Z listów niewysłanych

Autor: gino
Tytuł: ***
Przeszłość potrafi dogonić Nas, dokładnie wtedy kiedy się tego najmniej spodziewamy. Ale nie to jest w tym wszystkim najgorsze....najtrudniej jest czekać na zderzenie....i to nie przez sekundę czy dwie, a czasem przez tydzień...cały okres czasu z świadomością porażki. To chyba jakaś forma gwałtu na psychice, nie można nic zrobić, nie można się przygotować, nie można się na ból otworzyć, wchłonąć go, a potem wysłać w cholerę w kosmos. Nie da się tak z naszą przeszłością. O nie!Bo to co było ma nad nami moc większą jak wszystko inne. To co było przecież doprowadziło nas do dziś. To jacy jesteśmy zawdzięczamy temu jak było. Prosi się o stwierdzenie, że przecież przeszłość nie musi być zła, skoro nas kształci. Oczywiście, ale czy nasza pamięć nie jest selektywna i nie wybiera dla nas miłych wspomnień?a co z tymi, którzy dobrych chwil nie mieli lub mieli je w mniejszości albo oglądali je tylko w telewizji? Przeszłość to wróg w nas samych, taki co czeka i ujawnia się kiedy chce i jak chce, wróg który karmi się naszym życiem i je zatruwa. A nam pozostaje zderzyć się z życiem, znieść to co było a jest, a później wyznaczyć sobie taką część świata, na którą przeszłość nie wejdzie...i przetrwać. Znów. Bo ludzie są silni.
Do następnego zderzenia Przeszłościo
ps: nienawidzę Cię.


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz:

 
2011-07-07 17:29:02
P Di Castelli
czasami można nie patrzeć ... nie sterować dawać się odbijać od ściany do ściany od bólu do bólu i trwać w pozornym stanie bez przeszłości i przyszłości tylko w teraźniejszości ... ale potem chyba trzeba się pozbierać i gdzieś iść, iść dalej bo inaczej po co żyć ???
2011-07-04 20:13:50
czasem zderzona
skoro ma być list to niech będzie:

04.07.2011 , pewien punkt na okrągłej Ziemi

Gino,
Przeczytałam Twój list w momencie dla siebie chyba nieodpowiednim .W momencie zderzenia , o którym piszesz .Bywają .Niestety. Czy tego chcemy czy nie, mamy korzenie jakieś i nie możemy ich w sobie wytruć przy pomocy chwastobójczego środka . Bo wiadomo ...nic więcej nigdy by w nas nie zakwitło już .
A więc w momencie zderzenia przeczytałam .Trzydniowego dokładnie . Zderzyłam się z przeszłością bardzo spersonifikowaną . Z tym jej niedobrym fragmentem , który powoduje ,że mimo obietnic składanych samej sobie , reaguję na to zderzenie nie tak , jakbym chciała .Mimo całej mądrości zdawałoby się teoretycznej ...następuje moment starcia i...bum! Emocje górą .Takich zderzeń bywa wiele i o ile często udaje mi się wyjść z nich zwycięsko dla samej siebie..o tyle..raz na jakiś czas następuje porażka .Wraca ,co wrócić nie powinno, co powinno zostać zamknięte .Taka dziwna reakcja na bodziec , który pojawił się o jeden raz za dużo jakby .
Minęły trzy dni .Mam wrażenie,że przejechał mnie walec drogowy .Ale wiem,że to siedzi we mnie.Bo widzisz..te bodźce powracające ..chyba będą zawsze .Tylko muszę tak wytrenować i w kaganiec jakby ubrać swoją reakcję ,żeby nie strzelać tą reakcją do samej siebie .I do tego, co teraz i co przede mną . Nie ma tak ,że w przeszłości wszystko było złe.Tylko w tych cholernych , nieokiełznanych emocjach człowiek jak ślepiec czasem jest.Głuchy i ślepy na te inne chwile.
I szkoda.Bo umykają .Umykają te , z których można by nieźle nowe i dobre zbudować.
Ale walczę.Żeby nie umykały .Jeszcze nie wiem , kto zwycięży.Trucizna w korzeniu czy ja . Dzisiaj..mam nadzieję ,że ja .I Tobie takiej nadziei życzę.
Pozdrawiam
PS
ja już jej nie nienawidzę .Tej przeszłości .Załatwiam ją obojętnością.Bo nienawiścią ona się karmi.Triumfuje.