Nasze prace - Z listów niewysłanych
Autor: Karolina H
Tytuł: Widzę kwiaty, chmury i ptaki i rozumiem jaki byłem w to ubogi
Soczysta truskawka pokrzepia niedobory mojego organizmu, latami karmiąc produkty długotrwałej demencji. Posiłkuję się afrodyzjakiem, usiłując nieco zatuszować głód, który każdego dnia kiełkuje z jego nasionek. Tysiąckrotnie przemieliwszy drobne kawałki, zapraszam jego cząstki do swojego wnętrza, zespalając żrącą substancję rozkoszy z rozjątrzoną jamą. Otchłanie, wewnątrz mnie, pogłębiają swoje przestrzenie. W moich mięśniach drążą się rozległe korytarze. Konwulsyjne zatrzęsienia rozlewają w cielesnym zbiorniku oceany emocji, zaś te bezładnie zlewają się ze sobą i przeciekają do zewnątrz. Tętnię skrajnymi uczuciami, szeroko napinając kąciki ust, kiedy te obleśne zjawiska koją moje masochistyczne skłonności. Dławię się nadmiarem ambiwalentnych doznań, doświadczając między silnymi sprzecznościami nieopisanego piękna. Piąty rok zaspokajam siebie trującymi związkami tego samego owocu, niezgrabnie omijając jego centrum. Środek prawdy schowany jest w cieniach sentymentów, zawierających pokłady mojej energii. Złote nasionka, wtłoczone w śliską czerwień miąższu, pod zieloną czupryną listków, ponownie odbijają się w zwierciadle moich oczu. Lustrze formowanym z uszkodzonych struktur umysłu. Patrzę i oglądam..
nieczęsto chcąc dostrzec i zobaczyć..
że ograniczam się do dawno zgniłej truskawki..
co kształtem zdaje się przypominać zmaltretowaną część cudzego genitalia, gdzie wtłoczone larwy, imitując szlachetne nasionka, żerują tuż pod kilkoma włosami łonowymi. Macicę sodomistycznego zapłodnienia, która poczęła turpistyczną część mojej osobowości, chwilę po zaburzeniu trzynastej równonocy wiosennej. Ówczesne istnienie, zrodzone w uścisku czerwono-purpurowych nitek, odciskających w pamięci sentencję 'Quod me nutrit, me destruit'. Dziewiętnastej wiosny pragnę spożywać różnorodne plony, delektując się smakami, doprawionymi odrobiną zaufania i miłości. Poczynając od kształtowania tejże miłości w sobie i wobec siebie. Kontury mojej psychiki wciąż układają się kształtami starych foremek, pozostawiając mnie na etapie dziecięctwa w mentalnej ontogenezie. Wbrew wszystkim pompatycznym okryciom i znoszonemu, dziewiętnastoletniemu ciału.
tytuł z Kabanosa, utwór - Baleron w kartoflach pod keczupem - https://www.youtube.com/watch?v=nL0lY561qDs
parę nut optymizmu (a dla mnie i trochę sentymentu z najpiękniejszego dwa tysiące czternastego roku) dla podkreślenia magiczności roku dwa tysiące osiemnastego (: