Galeria SCENA

Nasze prace - Proza

Autor: Nikt
Tytuł: Bezdech bycia ponad
Masywne gałęzie chaotycznie potrząsały wypełniającymi je liśćmi. Przez rozlegające się szczeliny, między nasyconą czupryną poszarzałych konarów, przebijały się blade tonacje pochmurnego nieba. Panorama lokalnego parku Szczecina tego dnia kąpała się w świetle stłumionego słońca, ukrytego pod grubymi warstwami gęstych chmur. Pomimo mglistej osłonki listopadowej pogody, masy ludzi regularnie podążały ścieżkami pośród zieleni, w swoim rytmie zmierzając ku własnym priorytetom. Setki zamyślonych głów codziennie przemierzały te drogi, nie zauważywszy wąskich słupków czerwonych szpilek, unoszących się tuż nad nimi. Delikatny cykl ruchów wahadłowych wolno przesuwał smukłymi łydkami w przestrzeni nieboskłonu. Nieskazitelne stopy powoli sunęły nad przeciętnymi wizerunkami. Szare postacie zazwyczaj nie miały odwagi spojrzeć ponad siebie i dotychczas zwykły omijać z dozą wstydliwości ten alabaster w odzieniu lakierowanego szkarłatu. Ułożenie gładkich stóp arystokratki na wysokości anielskich rewirów wzbudzało niepewność pośród osób zamkniętych w niczym nie wyróżniających się ciałach. Nisko spuszczone oczy, w pobliżu istnienia opatulonego ekskluzywnym blaskiem, były zjawiskiem powszednim. Zanim odrobinę odważniejszy człowiek nie pojawił się w tym skrawku dużego miasta, skupiającym bogatą florę pod koronami sosen, dębów i jesionów. Nieco tęgi mężczyzna nieśmiało uniósł swą twarz, dojrzawszy zarys kobiecego buta. Na jego zaróżowionej buzi tatuowały się wyraźne cienie liści, przecinane wyblakłymi słupami dziennego światła. Pełne usta mężczyzny pomału zaczęły się rozchylać. Facet ujrzawszy całą sylwetkę kobiety unoszącej się w wysokich progach trochę się zdziwił. Zbitki lęku, które dotąd utrudniały przedarcie się wzrokowi tego niedoskonałego człowieka minimalnie ponad noski własnych butów, rzedły, a poczucie niegodności nikło. Uświadomienie sobie, iż postawę nadludzkiej Pani trzymały liche sploty sznura rozluźniło jego pulchną skórę z uścisku przyciasnej smyczy ideałów. Gruby facet w niedowierzaniu patrzył na tę pozornie niesamowitą kobietę. Szorstkie warkocze wpijały się w poranioną szyję pięknej, niemal całkowicie zasłoniętą bezwładnie opuszczoną głową. Wielkość, jaką dotąd pompowano wyobrażenie o niej, momentalnie odeszła w niepamięć. Kobieta w czerwonych szpilkach była wyżej. Była nad nimi. Co więcej, ta niebiańska kobieta w czerwonych szpilkach wisiała nad nimi. Anielskie rejony przepasały śmiertelne węzły nicości.


Zostaw swój komentarz
Nick:
Komentarz: